W Polsce mamy coraz więcej szkół dla psów. Większość z nich
reklamuje się jako „szkoła pozytywna”, "trener pozytywny". Co to oznacza? Nie
wiem.
Większość osób kojarzy to ze stosowaniem pokarmu lub zabawki w procesie szkolenia i jest to dla nich jednoznaczne ze stosowaniem wzmocnienia pozytywnego.
Jednak samo jedzenie ani zabawka nie jest z założenia bodźcem pozytywnym a tym bardziej wzmocnieniem pozytywnym. Muszą zajść pewne okoliczności, aby takimi były.
Innym ludziom wystarczy, że w danej szkole nie używa się kolczatki, łańcuszka zaciskowego czy obroży elektrycznej. Zapewniam, że bez tych narzędzi można psom zadać ból, doprowadzić do cierpienia fizycznego i psychicznego.
Chciałabym jednak skupić się na pozytywnym wzmocnieniu.
Na spacerze widzę
panią z dużym psem. Pies na napiętej smyczy wlepia ślepia w innego psa.
Ignoruje całkowicie tę panią i jestem pewna, że tylko jakby poczuł, że może, to
wystartował by do kumpla.
Co owa pani robi?
Potok słów wypływa z jej
ust w stronę pupila. Ledwo jest w stanie utrzymać się na nogach, a ręce wyłażą
jej z barków. Wszystko to, by utrzymać psa. Do tego jeszcze przed nos podstawia
mu smakołyk. To, jak dla mnie, wyższa
szkoła jazdy.
Co pies na to?
Nie odrywając wzroku
od psa jeden smaczek łyka, inny wypluwa a od kolejnego uchyla głowę, bo mu pani
widok zasłoniła ręką.
Dłoń z jedzeniem wędruje za pyskiem psa i
próbuje wcisnąć w niego kęsa. Ten zmienia pozycję, aby się jej pozbyć. I
jednocześnie następuje szarpnięcie w stronę interesującego obiektu.
Widzę, że kobieta
zalana jest potem, zaplątana smyczą, upaćkana smaczkami i traci siły. Podchodzę
do pani podnosząc jej torebkę, która w czasie zmagań kobiety spadła na ziemię i
pytam z zaciekawieniem i troską czy mogłabym w czymś pomóc?
Zadyszanym głosem,
prawie ze łzami w oczach pani odpowiada, że uczy psa nie reagowania na inne
psy. W szkole do której uczęszcza poinstruowano ją by podawała psu smaczki, gdy
w pobliżu będzie inny pies.
Powyżej przedstawiłam zachowania właścicielki, które bardzo
często obserwuję w różnych sytuacjach.
Wyróżniamy dwa podstawowe wzmocnienia pozytywne i negatywne.
Powszechnie rozumiane jako:
Pozytywne, to takie, gdy dodajemy przyjemny bodziec.
Negatywne, gdy zabieramy nieprzyjemny bodziec.
Niestety są to zbyt uproszczone definicje, przez co powstaje wiele
nieporozumień i porażek szkoleniowych.
Skupię się dzisiaj na wzmocnieniu pozytywnym, również w wersji skrótowej, bo na ten temat powstały całe prace naukowe. Aby można było mówić o wzmocnieniu należy przypatrzyć się bodźcom, które mogą je powodować.
1.
1. Rodzaje bodźców
a)
Zabawka,
jako przykład bodźca warunkowego. U
różnych osobników może być różnie. Np. ręka podniesiona z kijem do góry dla
jednego psa kojarzyć się będzie ze świetną zabawą i dla niego zastosowanie tej
formy
wzmocnienia będzie odnosiło pożądany skutek. Natomiast drugi był bity, ma
nieprzyjemne skojarzenia i na taki widok będzie uciekał, czy kulił się ze
strachu. Zależne to więc jest od wcześniejszego skojarzenia.
b)
Jedzenie,
jako przykład bodźca bezwarunkowego. Pies zjadł obfite śniadanie, po czym
na spacerze właściciel próbuje zastosować jedzenie, jako bodziec pozytywny.
To jest najczęstszy błąd.
Żeby pokarm był dla psa bodźcem pozytywnym musi
wcześniej być on głodny. Musi więc nastąpić jego deprywacja, aby był pożądany. To prosta zależność, tak często nie pojęta dla ludzi.
Jeśli odczuwam głód, to nawet sucha bułka będzie mi smakowała, a zapach z
pobliskiej piekarni sprawi, że wszystkie moje zmysły będą ku niej skierowane. Jeśli
zjem pyszny obfity obiad, to nawet tort bezowy (który uwielbiam) nie będzie tak
atrakcyjny dla mnie. Nie żebym odmówiła, bo tego nigdy nie odmawiam, ale nie
będzie on w centrum mojej uwagi i zjem tylko kawałeczek. Podobnie dzieje się u
psów.
Spotkałam się z różnymi poradami nt. pieczenia różnych przysmaków dla psów,
ciasteczka wątróbkowe, placuszki kurczakowe lub nt. gotowych produktów: czekoladowe
ciasteczka. Firmy prześcigają się w swoich propozycjach, a my wydajemy masę
pieniędzy na te często wcale nie najzdrowsze produkty.
Do szkolenia zawsze stosuję karmę bytową psów, tzn. to co pies jada jako
posiłek.
Na trudniejsze warunki środowiskowe mam kilka różnych dodatkowych „mega
smaków” ale wykorzystuję je sporadycznie i tylko do zaznaczenia super
zachowania psa. Nie piekę ciasteczek ale wykorzystuję kawałek sera żółtego, kiełbasę czy szproty wędzone, którym mało który pies się oprze :) . Takie „mega smaki” stosuję również do warunkowania gwizdka, ale
to temat na osobny artykuł.
2
2. Zachowanie a wzmocnienie
Aby można było powiedzieć, że zastosowany
bodziec ma właściwości wzmacniające należy obserwować zachowanie zwierzęcia.
O pozytywnym wzmocnieniu można powiedzieć
dopiero wtedy, gdy nastąpi wzrost częstotliwości wzmacnianego zachowania lub całkowita
zmiana zachowania zwierzęcia. Najlepiej jeszcze, żeby była to pożądana przez
nas zmiana.
Przykład: Skorzystam z powyższej historii o
pani i jej psie.
Jest pies w którym widok innego psa
wywołuje reakcję niepożądaną, jaką jest ciągnięcie na smyczy. Załóżmy, że
zastosowano jedzenie. Nie można z góry założyć, że jest to bodziec pozytywny o
właściwościach pozytywnego wzmocnienia. Taką wiedzę nabywa się dopiero
obserwując reakcję psa. Jeśli zmienia się jego zachowanie i skupia się on na
człowieku zamiast na innym psie znaczy, że zastosowaliśmy prawidłowy bodziec.
Jeśli częstotliwość takiego zachowania będzie wzrastać (skupienie na człowieku)
to znaczy, że zastosowane było wzmocnienie pozytywne, w dodatku zastosowane w
sposób prawidłowy.
Wracając do pierwszego zdania kto to jest
"trener pozytywny", czy "szkoła pozytywna" nadal pozostaje dla mnie bez jasnej,
jednoznacznej odpowiedzi. Mam nadzieję, że nie chodzi o wyniki badań na HIV.